Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Jasełka Cz.1.djvu/341

Ta strona została uwierzytelniona.

335
JASEŁKA.

wiolonczelli, dawnéj przyjaciółki, do rąk nie brał, i na usilne tylko prośby bogdanki, czasem ją dobył z pudła, w którém usypiała spokojnie. Że jednak nie było jeszcze po ślubie, musiał się trochę w dawnym okazywać blasku, trochę odegrywać komedyę geniuszu, zostawując na późniéj zupełne z szat przyodzianych rozebranie, umycie i powrot do życia, o jakiém teraz marzył, wcale prozaicznego, obywatelskiego. Biedna półkownikowa ani się domyślała, jak wielką i niepowrotną miała popełnić omyłkę. Postanowienie jéj było tak gwałtowne, tak silne, że się już nie zastanawiała wcale nad jego następstwami. Maks teraz przesiadywał tam dni całe: nareszcie z Robowa od Ottona przeniósłszy się bliżéj Danowa do miasteczka, dla oka tylko najął tam pomieszkanie, do którego ledwie późno w nocy powracał, by nadedniem wyjechać znowu. Oczekiwano tylko indultu, aby połączyć dwoje rozpłomienionych kochanków, których zapały sakrament skutecznie miał ugasić, na normalną praktykę małżeńskiego wprowadzając ich życia.
Rozumie się, że i na ten wypadek sąsiedztwo obojętném okiem spoglądać nie mogło; musiało z tak rzadkiego widoku szczęścia i najczystszéj miłości nieco korzystać w sposób złośliwy i zazdrosny. Zajeżdżano częściéj niż kiedy do dworu półkownikowéj, aby śledzić i badać jak wygląda szczęśliwa, aby trochę jéj szczęściu przeszkodzić, a potém śmiać się z niego i opowiadać, co robi zakochana Amelia, jak chodzi wielki artysta, rozrzewniony potężném w piersi roztlałém uczuciem.
Do bliższych sąsiadów półkownikowéj należeli państwo Żeligowie, Jędrzéj i Anastazya z Porońskich, majętni obywatele, mający wieś jedną ogromną i dru-