wyznawał, że gdyby się był tak szczęśliwie nie ożenił, pewnieby go dawno dyabli wzięli.
Wyrażenie może było zbyt energiczne, ale dobitnie malowało sytuacyę.
Całe życie pracując pod zwierzchnictwem i kierunkiem Stasi (bo ją tak czule nazywał) uznojony, spocony, gdy mu w nagrodę trudów dała tłustą rączkę do pocałowania, zasypiał, opromieniony swém szczęściem. W domu miał ledwie ciasny pokoik, w salonie bardzo podrzędne miejsce, w konsyliach głos tylko doradczy, ale do wykonywania postanowień i rozkazów, za których spełnienie odpowiadał, sam jeden był używany, i tu nie miał współzawodnika.
Owocem małżeństwa, w którém tak skromne, ale piękne zajmował stanowisko szanowny pan Jędrzéj, była jedyna córka, wychowana, jak mówiła poufalszym przyjaciołom sama pani — grandioso. Imię jéj było Aneta.
Najprzód musimy uprzedzić czytelnika, żeby sobie nie wyobrażał Anetki młodziusieńką panieneczką, gdyż byli ludzie dobrze umiejący rachować, którzy dowodzili, że dziesięć lat temu miała lat czternaście, co wychodziło na dwadzieścia cztery. Matka jednak nie dawała jéj więcéj nad rok dziewiętnasty; a że matki najlepiéj wiedzą o wieku córek, posądzamy owych rachmistrzów o złośliwość i niechęci w dodawaniu.
Aneta była jedynaczką, i jako taka przewodziła nietylko nad ojcem, o którym mowy być nie może, bo ten przed nią prochy zmiatał, ale nad matką i całym dworem.
Dziwna to zaprawdę rzecz, że Aneta będąc jedynaczką, bogatą, utalentowaną, wcale piękną, bardzo dowcipną i śmiałą, dotąd nie poszła za mąż; ale zbieg okoliczności zawsze każdemu projektowi stawał na
Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Jasełka Cz.1.djvu/343
Ta strona została uwierzytelniona.
337
JASEŁKA.