Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Jasełka Cz.1.djvu/344

Ta strona została uwierzytelniona.

338
WYBÓR PISM J. I. KRASZEWSKIEGO.

zawadzie! Najprzód matka miała w myśli małżeństwo grandioso (był to wyraz jej ulubiony) i ojciec naturalnie równie sobie tego życzył. Powtóre, Aneta była samowolna i popsuta, drobinkę kapryśna i dziwaczna, co choć dodaje wdzięku, niejednego w końcu odstrasza. Wychowywały ją z kolei guwernantki wszystkich narodów, bo żadna dłużéj roku wybyć z nią nie mogła, i wykształciły na niepospolitą istotę. Gdyby tylko serce, jużby jéj zdaje się nic do doskonałości nie brakło. Ale o tém matka natura zapomniała zupełnie.
Aneta wprawdzie ciągle się na nie skarżyła, jak ci, którym odetną nogę, boleją czasem długo na nią, choć jéj już nie mają; ale nie okazywała wcale, żeby je posiadać miała. Za to fantazyą bujną, umysłem pojętnym i takim świetnym pozorem, taką umiejętnością oczarowania obdarzona była, że wśród grona najwdzięczniejszych dziewic, wszystkich oczy i serca pociągała ku sobie.
Śmielsza też była od rówieśnic, a panowanie domowe nad ojcem i matką, istotna wyższość umysłowa, która jéj pozwalała dostrzegać natychmiast ułomności ludzkich, dawały jéj wszędzie pierwszeństwo, dla panny może niezbyt stosowne, ale nie bez pewnego uroku. Rojem za nią chodziła młodzież, którą ona rządziła jak królowa, a choć nikt nie posunął się aż do jéj ręki, mnóztwo kołatało do serca. Anecie było z tém dobrze. A gdy jéj czasem matka szepnęła:
— Anusiu, kochanie, trzebaby już pomyśleć o sobie...
— Jeszcze czas, mamuniu, odpowiadała jéj: ręczę, że wezmę sobie kogo zechcę; tylko to mnie zostaw.
Mamcia tak wierzyła w Anetę, że jéj już w końcu nic mówić nie śmiała.