Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Jasełka Cz.1.djvu/350

Ta strona została uwierzytelniona.

344
WYBÓR PISM J. I. KRASZEWSKIEGO.

amazońska, wojownicza a pełna wdzięku. W chwili gdy Juraś wchodził zmieszany i zatrzymywał się w progu ganku, spostrzegłszy większe niż się spodziewał towarzystwo — Aneta siedziała właśnie w kozetce, przybrawszy postawę Kleopatry z jakiegoś obrazu, wdzięcznie układając się, by zachwycić śmiertelnika, i przeglądając się w kryształowéj szybie blizkiego okna, które jéj wizerunek lekkiemi powtarzało zarysy...
Półkownikowa jak zawsze była szczebiotliwa, wdzięczna, uśmiechająca się i płacząca razem, roztkliwiona do głębi. Podeszła kilka kroków powitać Maksa, któremu rączkę z góry z przyciskiem na dłoń rzuciła, potém przewróciła oczka, obracając się do Jurasia, stojącego przed nią ze spuszczoną głową, i wprowadziła go, przedstawiając gościom swoim. Aneta podniosła się, wyprostowała, i nie tracąc czasu, oczy utkwiła w ofierze, którą jéj główka i wyobaźnia wcześnie napiętnowały na zabicie.
Maks tak manewrował, że Jurasia potrafił przy niéj posadzić, i rozmowa poczęła się od preludyjnych ogólników. A że wszystkich oczy i uwagę ciekawe zjawisko zwracało na siebie, że nawet wierna Amelia trochę mu się nadto mile uśmiechała, Maks poczuł jakby zgryzotę w sercu, że wprowadził tego rywala, przy którym mu i odezwać się i na wierzch wypłynąć było trudno.
Aneta, jako biegła w strategii niewieściéj, z razu obserwacyjny tylko korpus wejrzeń wyprawiła na nieprzyjaciela, starając się uczynić siebie jak najgroźniejszą, to jest jak najpowabniejszą. Wiedziała ona dobrze co ma najpiękniejszego w sobie: warkocz włosów olbrzymich, nóżkę maluczką jak dziecinną, rączkę białą i dziwnie czystego kształtu. Więc z kolei pod różnemi