Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Jasełka Cz.1.djvu/354

Ta strona została uwierzytelniona.

348
WYBÓR PISM J. I. KRASZEWSKIEGO.

wtórzyła echem półkownikowa, i przy téj zręczności podała rękę Maksowi, który ją przyjął niebardzo ochotnie, bo miał za zasadę przy młodszych i piękniejszych niewiastach, swéj przyszłéj nie okazywać nigdy zbytniéj miłości... na wszelki wypadek.
— Pan długo przebywałeś w Krymie? spytała Aneta.
— O! niedługo wcale!
— Kraj pełen poezyi i malowniczości! dorzuciła półkownikowa, która chciała przekonać, że prowadzi rozmowę, co Anetę widocznie niecierpliwiło, bo pragnęła sama opanować Jurasia na wyłączną swoją własność, i mrugnęła nawet potajemnie na posłuszną matkę, aby starała się gospodynię odwrócić ku sobie. Był to korpus mający zrobić dywersyę.
— Jakże teraz — mówiła daléj Aneta — po tém życiu swobodném, ostrém i hartowném przejdziesz pan, jeśli się pytać godzi, do zupełnie nowego?
Komu innemu ta rozmowa od razu tak in medias res puszczona, a raczéj w środek serca i duszy, byłaby się bardzo dziwną wydała; Jurasiowi przeciwnie podobała się swą zorponą szczerotą, i ośmieliła go poufałością.
— Nie myślę wcale zmieniać życia, odparł Juraś śmiało: nic mnie do tego nie zmusza; swobodę, ciszę, niezależność kochałem, i nie wyrzeknę się ich dla niczego.
— I znowu się pan zakopiesz?
— Nie wiem; przywykłem iść za popędem i uczuciem potrzeby serca, a któż powie, czego ono dozna i żażąda jutro?
Aneta wzięła te słowa prawie za komplement, ale