Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Jasełka Cz.1.djvu/370

Ta strona została uwierzytelniona.

364
WYBÓR PISM J. I. KRASZEWSKIEGO.

Wołać Żółtowskiego! zakrzyczał hrabia poruszony niezmiernie, tracąc zwykłą sobie powagę.
Malczak, który podsłuchywał, powrócił żywo do warsztatu, posłyszawszy dzwonek; a z drugiéj strony wbiegł służący, którego natychmiast posłano po rządzcę.
Złym dla hrabiny znakiem był już niepokój hrabiego i kilka słów, które mu się wymknęły nieznacznie; widoczna bowiem rzecz była, że się domyślał, iż ostatnia wola zmarłego na korzyść ich wypaść może i wcale zrzekać się jéj nie miał ochoty.
Przeczucie jakieś i niepokój tak nim owładły, że rzucił swe zwykłe zajęcia, sam zaraz porozpisywał listy do sędziego i urzędników, rozdysponował konie, chodził nie mogąc w miejscu usiedzieć.
Nazajutrz przybiegł wezwany pan sędzia Korokotowicz-Mejszagolski (tak się bowiem nazywał, a czasem dopisywał i dwa imiona, i herb Wilcze-Zęby do niekrótkiego i tak nazwiska, które bywało powodem omyłek, bo go dwojako mianowano). Sędzia, maluteczki człowiek, zwinny, brudnawéj powierzchowności, w wyszarzanym wice-mundurze, z podtartą do góry czupryną, z mową żywą, niezrozumiałą i plączącą się co chwila, uniżony, pokorny, a w potrzebie bardzo usłużny, był dosyć lubiony od powiatu, choć niktby był za niego nie dał i trzech groszy.
Służył wszystkim bez wyboru, którzy mieli czém odsłużyć i użyteczni mu być mogli; przeciwnie dla tłumu bez mienia, imienia, stosunków i siły, był ostry, szorstki i szyderski. Trzebaż się na kimś odegrać. Było to jedno z tych narzędzi posłusznych, którego każdy używa wedle swéj myśli, a potem usuwa, aby rąk sobie nie walać.
Korokotowicz wezwany, wiedząc, że hrabia zawsze