Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Jasełka Cz.1.djvu/386

Ta strona została uwierzytelniona.

380
WYBÓR PISM J. I. KRASZEWSKIEGO.

— No, to rozumiem — dorzucił ekonom — i to chwalebnie...
— Ja też lando, bo i Radwanowicz przy bibliotece more antiquo, śniadanie o swéj godzinie, pensya każdego pierwszego miesiąca, pięknie, chwalebnie, godnie... Nomen tuum laudesque manebunt! czego asaństwu tłómaczyć nie będę.
— Przecież to się do szkół chodziło! rzekł Lacyna, który przy ekonomie nie lubił, aby mu przytykano nieuctwem.
— A cóż to znaczy manebunt? hę? jużci-ć tu jest bunt? ha? Zgadłeś, uczony Lacyno, kulą w płot... Terra est rotunda et globosa...
— Jadłbyś wpan, kiedy dali jeść.
— Czego nie omieszkam — dodał sapiąc ex-professor.
Rozmowa długo się jeszcze w ten sposób toczyła, ale towarzystwo horyckie w ogóle czuło się bardzo uspokojoném, i oczekując powrotu pana, ekonom zasiadł grać w warcaby, a Lacyna wziął się do fajki, którą lżéj jakoś już wzdychając, nałożył zalibockim.
— Ha! ha! rzekł w sobie: i synowi jeszcze służyć będę do zdechu! Nie wypędzi nas przecię, a może choć u niego człek się jakiéjś konsyderacyi dobije. Prawdę powiedziawszy — dodał — tamten był niezły człowiek, ale twardy jak ser zawiędły i niczém go rozmoczyć; ten to co innego...


Tymczasem stugębna wieść rozchodziła się znowu po sąsiedztwie Zarubiniec i Robowa, równie dziwna jak te, co ją poprzedzały, o znalezieniu testamentu