najlepszy w gruncie człowiek, nic w świecie przekonać go nie potrafi, gdy sobie co powie.
— Już od razu uważałem, rzekł Lacyna, że w jakimś dziwnym był humorze.
— Czy wypadł jaki interes? dumał głośno Paweł.
— Był u niego Porciakiewicz, to może on.
Na twarzach dworaków Hermana malowało się podziwienie niezmierne i pomieszanie. Każdy miał do tego jakiś powód: — Paweł czuł swe przywiązanie do pana i troskliwość o jego zdrowie. Lacyna powoli rachował, że przez ten czas odetchnąłby na folwarku przy pannie Petronelli, ale z drugiéj strony jadłby gorzéj i po powrocie ścisłyby musiał zdać rachunek z gospodarstwa. Radwanowiczowi nudziło się samemu, przywykł był już nawet do żartów, które sobie z niego stroił pan hrabia.
Wszyscy zresztą od lat tylu jednostajne i solidarne wiodąc życie, z przerażeniem widzieli nagle mogącą w niém zajść zmianę, niewyrachowane następstwa, i obawiali się ich instynktowo.
Przyczyna téj podróży zagadkowa niepokoiła ich wszystkich. Po co i dla czego miał się z domu oddalać? Domyślali się waźnéj, bardzo ważnéj przyczyny, gdy go z téj ciszy i nałogowego zadomowienia wyrywała.
W duszy człowieka dziwne się czasem dzieją rzeczy, i gdyby nam przyszło wytłómaczyć co było przyczyną tego nagłego postanowienia hrabiego Hermana, nie umieliśmy zdać sprawy, — tak jak on sam nie wiedział może dobrze, dla czego to czynił.
Od bardzo dawna nie widzieli się z bratem Rajmundem, pisując tylko kiedy niekiedy do siebie. Zadrgała jakaś struna, dawno zardzewiała, od wyrazów
Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Jasełka Cz.1.djvu/65
Ta strona została uwierzytelniona.
59
JASEŁKA.