Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Jasełka Cz.1.djvu/77

Ta strona została uwierzytelniona.

71
JASEŁKA.

Jakim sposobem w koło dom obszedłszy, ukazała się w kilka minut późniéj znowu we drzwiach od pokojów wiodących, z kwaśną i niechętną miną, hrabia nie rozumiał.
Była to już niemłoda kobieta, zwiędła, smutna chora, niepozornie ubrana, która mówiąc do przybyłego, oczu na niego nawet nie podniosła; wsparła się tylko na poręczy krzesła niedbale, i patrząc na ścianę, odezwała się:
— Pani chora, widzieć się nie może.
— Proszę powiedzieć, że mam bardzo pilny interes
— To nic nie pomoże; pani chora, a jak jest interes, można się zobaczyć z panem Żerebą, który mieszka w oficynie; to do niego z interesami.
— Ale interes osobisty.
— Kiedy pani chora.
— Tylko kilka słów.
Herman tak nieprzywykły był prosić, że w nowém zupełnie położeniu dla siebie, mimo przymusu, jaki sobie czynił, aby być łagodnym, przebijał się w jego mowie gniew i niecierpliwość.
— Ale kiedy nie można, to nie można! z przyciskiem odpowiedziała kobieta, chcąc odejść.
— A kiedy ja widzieć się muszę!.. stanowczo już rzekł gość poruszony. Proszę powiedzieć, że nie ustąpię, póki się nie zobaczę.
Służąca popatrzała, pomruczała i odeszła, a głuche milczenie znowu zaległo pokoje. Herman pozostał sam; słyszał tylko w sionce krzątanie się sługi, który krzesła posuwał i klął głośno natrętów, wcale się nie tając, jak mu zawadzali nieproszeni goście.
— Dyabli ich tu przynoszą! mówił. Chce się widzieć? Zapewne pieniędzy pożyczyć! Radaby dusza do