Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Jasełka Cz.1.djvu/93

Ta strona została uwierzytelniona.

87
JASEŁKA.

— Ty?
— A ja!
— Zkądże?
— Ale co to dziś mówić! Chłopiec przepadł: dziś go za nieboszczyka lepiej uważać.
— Wiedziałżebyś o czém mnie nie wiadomo? gorąco spytał ojciec.
— Dziś te szczegóły, lapsu temporis, i z powodu nieszczęść i przewrotów fortuny, jakich doznałem, trochę mi się w pamięci zatarły; ale okoliczności chciały, bym lepiéj był tego świadomy niż inny, gdyż zawsze poświęcając się dla dobra ogółu, wówczas jeszcze jako kopiista pracowałem u pana Targowilskiego w tym domu, zkąd to nieszczęście wyszło.
— A on co miał z tém wspólnego?
— On nic, ale inny lokator tego domu.
Hrabia przybliżył się ciekawie.
— Jak? kto?
— O ile słaba dziś i skołatana pamięć może mi przywieść te szczegóły, opowiem JWPanu. JWPan dozwolisz, by utrudzone nogi trochę odpoczęły; usiądę z daleka, albowiem skutkiem okoliczności, doświadczam przykrego drgania w łydkach.
Hrabia skinął, aby usiadł, i Mąkiewicz przyczepił się na brzeżku krzesła, czapkę kładąc na kolanach.
— O ile tedy wiem — rzekł — i meminisse mogę.... ot jako rzeczy stały... A proszę JW Pana wierzyć, gdyż nigdy usta moje nie skalały się kłamstwem; i jeśli jestem dziś w tym upadku i chodzę w tém apostolskiém obówiu, to nie dla czego innego, tylko że zawsze mówiłem prawdę. Tak to na świecie!
Tu Mąkiewicz westchnął, i z westchnieniem razem wywołana wróciła czkawka.