Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Jasełka Cz.2.djvu/101

Ta strona została uwierzytelniona.

93
JASEŁKA.

ci gdy zechce, gniewał ją chłód; na jaki trafiła. Nie domyślała się, że wspomnienie Loli szkodziło jéj w sercu Jerzego.
Obojętność jego już ją gniewać zaczynała; musiała mu pokazać znowu i ten warkocz tak bujny, że piękną jéj główkę przechylał, i białą wytoczoną rączkę, i trochę ramion marmurowych, które kaskadą śnieżną cudnie spływały w bogate fałdy sukienki. Aneta wiedziała, że i te środki skutkują, że dla wielu ramiona i postawa tyle mówią co oczy i usta, bo wszystko jest symboliczne w kobiecie.
Jerzy znalazł ją też cudownie piękną, a strojne weselne ubranie czyniło z niéj istotnie zachwycający obrazek. Miała suknię czarną z materyi ciężkiéj, z koronkami, przystrojoną w koralowe gałęzie; takiż wieniec na głowie, i bransolety na rękach, a białe jéj ramiona wśród tego czarnego tła i ponsowych ozdób, ślicznie odbijały, rumieniąc się chwilami jakby przypływającą falą życia, która pod atłasowém przezroczem skóry płynęła gorącym strumieniem... Dla czego istoty, w których najmniéj jest płomienia i uczucia, często się nam tak ognistemi i namiętnemi wydają, trudna to do rozwiązania zagadka. Może to życie, które z nich tryska całe na zewnątrz, wyczerpuje się tém właśnie; może iskra tlejąca żywo, potrzebuje istotnie szarego popiołu, któryby ją okrywał, ażeby nie zagasła. Któż to wie? kto to powie? Dość, że Aneta miała chwilami postać muzy natchnionéj, chwilami rozognionéj szałem bachantki, a w piersi jéj, a w główce biły tylko falami ostygłemi próżność i zimne rachuby.
Powoli jednak, z razu chłodna, ożywiać się zaczęła rozmowa. Jerzy uczuł się pociągnionym ku temu zja-