Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Jasełka Cz.2.djvu/142

Ta strona została uwierzytelniona.

134
WYBÓR PISM J. I. KRASZEWSKIEGO.

wet, w takim był humorze, że z lewéj strony trochę mu wąsy zgęstniał, co podwoiło usposobienie wesołe.
— A, przecięż! rzekł do siebie przeglądając się w zwierciedle: aha! otoż skutek makassaru: będą wąsy, już nawet są! O to tylko chodzi, aby im dać czas i dopomagać do wzrostu, spacerując po słońcu...
Wyperswadował mu bowiem jakiś żartowniś, że włosy jak rośliny polewania i słońca potrzebują, i Jędruś moczył wąsy kilka razy na dzień, a wygrzewał je, aż się szpetnie opalił. Ale obywatel musi przecię mieć wąsy.
Salon państwa Jędrzejowstwa był dosyć oryginalny, bo cały w zieleni, kwiatach, bluszczach, festonach, z czém mu wcale było ładnie. Wprawdzie zauważył Jędruś, że to mnożyło mnóztwo robactwa różnego, ale je zabijał po cichu, bo wiedział, że córka i żona ten ogródek lubiły, więc i on musiał.
U progu przyjął Jędruś w nankinach sąsiada i Jurasia uściskiem czułym, wilgotnym i serdecznym, i poprowadził do żony, która miała już ad hoc pończochę w ręku i książkę rozłożoną przed sobą. Aneta czytała także. Wspaniałe bukiety na wszystkich stołach jaśniały barw tysiącem; wśród nich i na tle téj zieloności, blada Aneta w czarnéj sukni wyglądała jak zachwycające marzenie.
Jerzy w tym bardzo wyelegantowanym salonie uczuł się jakoś ściśnięty, nie swój; nadto mu było wytwornie.
— A, jakże tu u państwa ślicznie! odezwał się Otto na wstępie.
— Prawda, że ślicznie? rozśmiał się Jędruś, zacierając ręce. To wszystko żona moja i córka tak ubrały,