Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Jasełka Cz.2.djvu/152

Ta strona została uwierzytelniona.

144
WYBÓR PISM J. I. KRASZEWSKIEGO.

wszystko. Za cóżbym znowu pozwalał sobie robić łaskę, gdy jéj nie potrzebuję?
Ruszył ramionami, skłonił się i wyszedł, a hrabia pozostał osłupiały.
W drugim pokoju stał za drzwiami Malczak, który się zaraz wsunął po cichu.
— Posłać po sędziego! zawołał hrabia: prędko dwóch ludzi, konie rozstawić! w minutę, natychmiast! żywo!
Malczak stał i patrzał.
— Nie do wiary! on mi wszystkiego, odstępuje.
— Bo to taki, jak ja panu mówiłem, głupi chłopiec, rzekł Malczak.
— Sam nie wiem! niepojęte rzeczy się dzieją! co począć! muszę się poradzić.
— Czego się tu radzić? najprzód brać, a potém się radzić.
— Ale ludzie! co powiedzą ludzie!
— Niech co chcą gadają...
— Tak, jednakże to źle być może, i hrabina!... szeptał zamyślony Rajmund.
Dziwna rzecz! hrabia, który w czasie długiego pożycia z żoną żadnéj dla niéj nie okazywał czułości, który często bardzo długo się z nią nie widywał a nie tęsknił do niéj, niecierpliwiąc się jéj dobrocią, zżymając na dowody czułości, — teraz, gdy ona uszła mu sama, gdy dom stanął pustką, często chwytał się na jakiéjś tęsknocie, na pragnieniu widzenia jéj i córki, czuł potrzebę rodziny, jakąś o nią obawę, jakiś w sercu niepokój. Dodajmy, że drażliwy na głosy i opinię ludzką, bał się gadania, tłómaczeń, lękał się być ode-