Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Jasełka Cz.2.djvu/153

Ta strona została uwierzytelniona.

145
JASEŁKA.

pchniętym, a wiedział, że zazdrość i niechęć różnie wykładać mogą całą tę historyę małżeńską.
Kilka razy już sam wybierał się do żony, i w chwili wyjazdu pycha go tylko wstrzymywała; teraz przyszło mu na myśl, że to wyrzeczenie się Jurasia może ich na wieki poróżnić. Ale z drugiéj strony czuł, że majątek tak znaczny postawi go na nogi, może dogodzić wszystkim jego marzeniom, że jednocząc w ręku całą fortunę imienia, świetny los córce zapewni.
Malczak widział tę walkę na twarzy jego i śmiał się w duchu; bo dla tego bydlęcia nie było wątpliwości i wahania, gdy szło o zabranie grosza.
Jerzy tymczasem lipową ulicą poszedł ku Robowu powoli, przybył, siadł do fortepianu i począł najspokojniéj grać z nót rozłożonych dawniéj, a marzenia uniosły go w świat inny, daleko, tak daleko, że po za nim znikło wszystko, prócz Loli. Twarzyczka jéj okolona włosy jasnemi, jak te aniołki dwuskrzydłe na obrazach, co tylko główkę mają i parę piórek do lotu, ciągle po nad nim się unosiła. Chciał zaraz pojechać do niéj, tak tęsknił ku niéj, ale musiał, zobowiązawszy się, czekać dwadzieścia cztery godziny na prawników i spełnić dane hrabiemu słowo.
Szczęściem nadszedł Otto, i dzień szybko na muzyce upłynął niepostrzeżony.
Wieczorem przyjechali gryzipiórkowie z papierami, z wejrzeniem osobliwszą zaostrzoném ciekawością, jakby chcieli przypatrzyć się raz pierwszy w życiu spotkanemu fenomenowi, oddającemu miliony dla dzikiéj jakiéjś delikatności. Sposób, w jaki zapatrywali się na Jurasia, godzien był zaprawdę postrzeżeń; nie wiem, czy bracia Siamscy lub Albinos większąby się im wydawał osobliwością.