Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Jasełka Cz.2.djvu/160

Ta strona została uwierzytelniona.

152
WYBÓR PISM J. I. KRASZEWSKIEGO.

liwym, wyuczonym, delikatnym, cichym, napół po francuzku. Zaczął więc przebąkiwać coś o swych peregrynacyach.
Niedaleko i to zaprowadzić ich mogło. Jerzy wszakże zajechał też do Krymu, bo go hrabina tam sama popchnęła. Potém mówiono o owocach; ale jak gorącego kruszcu do zimnéj sztaby przylutować nie można. tak tych dwóch charakterów chwilowo nawet zlepić nie było podobna.
Emil przykrego doznał uczucia, jak to późniéj wyznał przed przyjaciołmi; nie w swoim był świecie il se sentit dèpaysé.
Lola spoglądając na obu, nie chciałbym ręczyć, że porównywała tę parawanową litografię z żywą istotą w czarnéj sukmanie, na któréj czole, w oczach, ustach, drgało czucie i życie płynęło.
Emil siedział uparcie, choć się nudził. Jedyną jego wadą towarzyską było to właśnie, qu’il ne savait pas s’en aller, jak mówiła jedna pani, stosując do niego, stworzoną dla kogo innego, dowcipną charakterystykę. Była to resztka nieśmiałości odziedziczonéj po p. Izydorze Bączyńskim ojcu.
Wejść i wyjść z salonu było mu trudno; może wrodzona skromność i uczucie to, że nań zwracały się oczy ciekawe, odbierały mu potrzebną odwagę. Powiedzmy nawiasem przytém, że wchodzić i wychodzić rzadko też kto umie.
Jedni wpadają z hałasem; drudzy wchodzą zmieszani, trącając o wszystkie krzesła, nie widząc nikogo. Ci grzeszą przesadą śmiałości, inni egzageracyą pokory; a zawsze ta nieszczęsna miłość własna którymś końcem wyjść im musi.
Emil siedział i siedział. Zostawić go z hrabiną, by-