Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Jasełka Cz.2.djvu/163

Ta strona została uwierzytelniona.

155
JASEŁKA.

— Ależ ty nie jesteś siostrą moją! przerwał Jerzy, ogniste w nią topiąc wejrzenie; ty jesteś tylko daleką krewną.
— Ale siostrą! siostrą! zawołała czerwieniąc się Lola: bo doprawdy jakby się to odkryło, musielibyśmy z sobą być ceremonialnie, a tak, bardzo mi dobrze z tobą, i mogę spokojnie kochać cię jak brata.
Podała mu rękę i bliżéj przy nim usiadła.
— Ale powiedz mi, spytała: prawdaż to, że ty kochasz Anetę?
— Chcesz prawdy! ale czyż ją zrozumiesz, gdy ci powiem?
— Oho! nie myśl, żeby trzpiotowstwo moje odejmowało mi kobiecą przebiegłość. Spróbuj tylko, mów szczerze: pojmę cię pewnie.
— Więc powiem ci szczerze: Aneta bawi mnie jak ładny obrazek, ale gdy odjadę, znika mi z oczu i z serca, nie myślę o niéj wcale; a ty, co jesteś mi tylko siostrą, ciągle jesteś ze mną. Twoja twarzyczka, twój głos ścigają mnie wszędzie; gniewam się nawet trochę na tych nieznośnych natrętów.
— A! niedobry Jerzy! czyżem ci się tak naprzykrzyła! Ale Aneta bawi się tobą jak ty nią, a ja... ja... rzekła ciszéj — ja ścigam cię sercem i duszą, bo bardzo cię kocham... jak brata.
— Tylko jak brata? westchnął Jerzy.
— A, wszakże inaczéj nie mogę!
— A gdybym nie był twym bratem?
— No, tobym może czuła toż samo, ale ci nie powiedziała tego, — odezwała się prędko Lola, porywając się z siedzenia zarumieniona i drżąca. — Ale czekaj, mama nas woła!
I wbiegła do salonu. Jerzy pozostał w ganku z bi-