Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Jasełka Cz.2.djvu/168

Ta strona została uwierzytelniona.

160
WYBÓR PISM J. I. KRASZEWSKIEGO.

Co daléj być mogło? jak skończyć się miały nadzieje? marzenia? nie myśleli oboje. Im dosyć było kochać się i być siebie pewnymi.
Gdy Lola powróciła do salonu matki, hrabina, która już coś dostrzegła, przywołała ją do siebie.
— Lolciu, ale ty doprawdy nadto jakoś gwałtownie przywiązałaś się do Jerzego?
— Ja, mamo? całą duszą, tak mocno...
— Może za nadto mocno, może zbyt śmiało i nagle.
— Ale ja mówiłam mamie — odparła Lola — że gdym go pierwszy raz zobaczyła, zdało mi się, że mój anioł stróż stanął przedemną... U czułam coś takiego, jakby mnie oblały blaski, jakby z niebios zstąpił posłaniec, jakby... Nie! tego powiedzieć nie można.
— Dziecko moje! to nie jest miłość siostry, na Boga!
— Ale on nie jest bratem moim, sam mi to mówił... Ja nie wiem zresztą, mamciu, ja go kocham, bo o tém nie myślałam, bom tego uczucia nie wymarzyła... samo ono przyszło jak piorun i porwało mnie jak burza.
— Lolu! dziecko kochane, co mówisz?
— Prawdę mamo...
— I mówiłaś to jemu?
— Mówiłam...
— A on... na Boga, cożeś zrobiła!... a on?
— O! bądź spokojna, mamciu droga! on mnie tak kocha jak ja jego; on jest moim a ja jego na zawsze... na wieki!
Nic bardziéj przerażającego nie mogło być dla hrabiny nad to wyznanie. Jéj pojęcia, pobożność, bojaźli-