Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Jasełka Cz.2.djvu/174

Ta strona została uwierzytelniona.

166
WYBÓR PISM J. I. KRASZEWSKIEGO.

wą, poprawił peruki, i z właściwą sobie dokładnością począł pytać:
— Czekajże wpan, co znaczy: po obiedzie? Obiad chłopi jedzą o dziesiątéj rano, na wsi szlachta o dwunastéj, ja o pierwszéj, inni o trzeciéj, a mówią, że za granicą dają go i o szóstéj, — więc wytłumacz mi co to jest: po obiedzie?
— No! ja myślę nad wieczorem, odparł Żereba.
— O godzinie?
— Trzeciéj... czwartéj...
— Zatem któréj?
— Naprzykład pół do czwartéj.
— Bardzo dobrze; więc o pół do czwartéj. Bądźże wpan łaskaw pokazać mi swój zegarek?
Żereba dobył niecierpliwiąc się Breguet’a, sprawdzili oba.
— Pięć minut różnicy, będę punkt na pół do czwartéj, i proszę złożyć moje uszanowanie.
O godzinie naznaczonéj, już na stoliku stała butelka starego wina, konfitury, orzechy, pomarańcze, przysmaki wreszcie domowéj roboty, pierniki, tłuczeńce, makagigi. Panna Izabella chodziła po pokoju, gdy punkt o pół do czwartéj ukazał się z laską w ręku, w ryżéj peruce pan Trzeciakowski, kłaniając się, okiem mierząc mimowolnie rozłożone na stole słodycze, które go od razu w bardzo dobry humor wprawiły.
Ucałowawszy podaną rękę, zaproszony siadł na kanapie, a panna Izabella obejrzawszy drzwi i rozkazawszy surowo nie wpuszczać nikogo, gdy stary począł się brać do słodyczy, nic wiedząc tylko jak racyonalnie je ułożyć w porządku, by jedno drugiemu smaku nie odejmowało, odezwała się z westchnieniem:
— Szanowny panie, mam wielką prośbę.