Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Jasełka Cz.2.djvu/184

Ta strona została uwierzytelniona.

176
WYBÓR PISM J. I. KRASZEWSKIEGO.

i rozrywką. Książka, którą czytał przed śmiercią, Tacyt, ulubieniec Hermana, leżał jeszcze roztwarty, a Radwanowicz nie śmiejąc dotknąć téj relikwii, wskazywał ją z uszanowaniem.
Tak powoli przeszli dom cały, i Jerzy nie spoczął, aż późnym wieczorem, — a nazajutrz do dnia urządzono mu podróż do Pińska.


Smutne na nim wrażenie uczynił dom panny Izabelli, pustka bezduszna a wrzawliwa, która go otaczała, brzydota, nieczystość, śmieciska opasujące dokoła kamieniczkę, jakby na wygnaniu stojącą. Wieczorem tegoż dnia wiedziano o jego przybyciu. Żereba dwakroć go odwiedził, i w końcu zaprosił na południe do swéj pani. Ranek cały nękał tymczasem przybyłego p. Jan Piotr Mąkiewicz, który miał sobie za obowiązek stawić się przed hrabią z listą ofiar na cel ów ważny i wielki, któremu życie swoje poświęcał.
Płacząc wskazywał ów przez siebie położony podpis ś. p. Hermana Góry, przysięgając, że on jeden pojmował tylko ważność missyi, któréj się podjął Mąkiewicz, i najsilniéj go do wytrwałości zachęcał. Musiał Jerzy rad nie rad pójść w ślady swojego ojca, a Mąkiewicz natychmiast udał się do blizkiego szynku obchodzić tę wielką uroczystość.
O południu wszedł Jerzy do domu, który jeszcze jak przez mgłę ze szkół pamiętał; ale gdy przed nim stanęła panna Izabella, byłby już jéj nie poznał, tak wiek i smutki ją odmieniły. Nie bez wzruszenia zbli-