Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Jasełka Cz.2.djvu/196

Ta strona została uwierzytelniona.

188
WYBÓR PISM J. I. KRASZEWSKIEGO.

wie, to bardzo trudno; gdyby był w sercu, jeszcze jako tako: klin klinem... zaśmiał się Szemere. Homeopatya w rzeczach miłosnych, doskonały środek.
— Wszystkich bo pozrażała! mieliśmy ich tylu!
— Cóż ja tu pani poradzę? Doprawdy, to komedya Doktor w kłopotach! Matka już lepiéj od lekarza wiedzieć będzie co robić: w jéj ręce rezygnuję władzę moją.
— Ale doprawdy, doktorze, mówmy już bez żartów. Ona nie je, nie śpi, chudnie, niezmiernie chudnie, widzę to po gorsecie; blednieje, płacze... to rzeczy są groźne.
— Nie ma sposobu: albo nastawcie sidła na ptaka, albo szukajcie drugiego.
— Aneta była dotąd tak ostrożna, tak rozumna! westchnęła matka.
— I to bieda, rzekł doktor. Gdyby się była ze dwa razy wprzód wykochała, terazby jéj to nie przychodziło tak ciężko; ale widać, że to na seryo!
— I ja się tego obawiam.
— Musicie więc sobie hrabiego zwerbować, dodał Szemere. Na to są przecię sposoby: zbliżyć się do stryjenki, ująć Maksa i Ottona jego przyjaciół, wreszcie pociągnąć per fas et nefas, a przeszkód mu nie stawić.
— A! mój kochany doktorze! odezwała się matka wzdychając ciężko: najlepszy człowiek ten mój mąż, ale ty wiesz jak on biedak prostoduszny. Nic z nim zrobić! nieszczęśliwa jestem, bo nie mam się kim posłużyć! Zostawiony sam sobie na chwilę, zawsze bąka ustrzeli i dom skompromituje.
— E! gdzieby zaś! odparł doktor. To prawda, że