Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Jasełka Cz.2.djvu/208

Ta strona została uwierzytelniona.

200
WYBÓR PISM J. I. KRASZEWSKIEGO.

— Tobie, Jerzy. Nie spodziewałam się płochości po tobie. Młody jesteś, może to naturalne; alem ja przywykła widzieć w tobie człowieka dojrzałego. Tyś może sam nie ocenił swéj nierozwagi, ale już ludzie na nią boleją.
— Cożem zrobił?
— Jerzy, byłeś bratem Loli, i powinieneś był pozostać bratem jéj tylko, odpowiedziała surowo hrabina.
Zamilkli chwilę.
— Stryjenko, rzekł Jerzy: są uczucia, za które człowiek nie odpowiada, bo panem ich nie jest.
— Niechże je kryje w głębi serca...
— Takem czynił, alem nie wiedział, przyznaję się do winy, że uczucie poczciwe i święte może być występném i zmuszoném się ukrywać.
— Na coś się starał je rozbudzić?
— Ja?
— Nie chcę ci czynić wymówek... może Lola w Bogu i w modlitwie znajdzie pokój, który z twojéj przyczyny postradała; ale łez moich i trwogi ty nie potrafisz obliczyć...
— Mam więc na wieki być ztąd wygnany? zapytał Jerzy z boleścią.
— Sam się wygnasz, jeśli masz litość nad matką i nad nią. Związek między wami jest niemożliwy, miłość występna, nadzieje daremne. Dla ciebie to może było tylko igraszką, gdy dla niéj chodzi o śmierć lub życie.
— Igraszką dla mnie? wybuchnął powstając Jerzy. Pani, ty, którąm matką nazywał, możeszże mi to zarzucić? Najświętsze uczucie, dla którego gotów jestem dać życie, nazywasz igraszką?