Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Jasełka Cz.2.djvu/210

Ta strona została uwierzytelniona.

202
WYBÓR PISM J. I. KRASZEWSKIEGO.

nawet nie pozwala. Nagle pochyliła się, oparła o drzwi, i nie mogąc wytrwać, choć matce dała słowo, że nie wyjdzie, wybiegła, objęła rękami szyję Jerzego, zawiesiła się na niéj z uczuciem i patrząc mu w oczy łzawym a pełnym boleści wzrokiem, zawołała:
— Tak jest, on mnie kocha, ja nie wierzę, nie wierzyłam nigdy téj potwarzy! Matko, ja więcéj już nic nie chcę, on mnie kocha!
I domawiając tych słów, Lola, która wstała z łóżka mimo zakazu, osłabiona, wzruszona, powoli białe rozpuszczając ręce, zachwiała się, posłoniła, i nim matka i Jerzy mieli czas zwrócić się ku niéj, jak podcięty kwiatek na ziemię upadła.
Hrabina krzyknęła przeraźliwie...
Na licu zemdlałego, dziecięcia był wyraz takiéj błogości anielskiéj, że Jerzy, któremu łzy trysnęły z oczu, pomyślał, czy warto ją było budzić do ciężkiego życia?.. Ale osłabienie było tylko chwilowe: wnet otworzyła oczy, podniosła się, podała mu chłodną rękę i powstała.
— Matko, zawołała błagająco: ten raz, ten ostatni raz pozwól nam chwilkę zostać z sobą. Czyż to grzechem być może? Czyż Bóg potępi mnie i jego, żeśmy pokochali, nie wiedząc jeszcze co nas rozdziela? Przysięgam ci mamo droga, że pierwsze nań wejrzenie było dla mnie życiem nowém. Uczułam, że on jest tym, który mi był przeznaczony na osłodę życia, na dopełnienie jego... Czy będzie mężem? czy pozostanie bratem? ja nie myślę, bylebym kochać go mogła, byle on mnie kochał.
Hrabina płakała; głos ten dziecka, błaganie jego, złamały ją. Usiadła smutna, biorąc rękę córki, którą poczęła gorącemi całować ustami. Jerzy przypadł na