ciebie nie widać. Deus te reducat, bywaj zdrów moje dziecko! A kosarzy mi na wiosnę przysłać nie zapomnij; otawy ja kosić nie będę: non bis in idem.
Przybycie panny Izabelli wiele bardzo smutny dom horycki zmieniło. Ta, co dla siebie nigdy o wygody i piękność nie dbała, pół wieku przesiedziawszy w opuszczoném domowstwie miasteczka, — tu dla przybranego dziecka krzątała się chcąc wszystko jak najwygodniejszém, miłém i wesołém uczynić. Stracony smak i poczucie piękna odzyskała, a Horyca w jéj ręku wyświeżyła się do niepoznania, przynajmniéj zewnętrznie. Wewnątrz bowiem było pusto, tylko na górze pokoje przyozdobiono, dół jak był zostawując dla pamiątki, i zachowując nietykalnemi mieszkania Lacyny, Pawła i Radwanowicza, którzy się byli do nich przyzwyczaili.
Izdebka Siermięzkiego pełna makuter i przejęta wyziewem tabaki, schnących liści, próbek, niewodów, rupieci bez wartości, które wiek i nałóg gromadzą, nietknięta wśród odświeżonéj góry została. Drzwi tylko od niéj pomalowano, co Pawłowi nie do rzeczy się wydało.
Życie nowe wstąpiło w zamarłą Horycę. Zbliżając się do dworu, choć osmucony wspomnieniem Loli, Jerzy uczuł się jakby weselszym, był u siebie, miał rodzinę. Brakło tu tylko téj, któréj uśmiech byłby rozjaśnił i ożywił wszystko: bez któréj już dla niego nigdzie spokoju i szczęścia być nie mogło. Wspomniał to i westchnął wchodząc na próg, w którym powitała go panna Izabella.
Kto ją widział przed niedawnym czasem w Pińsku, a byłby ujrzał teraz, mógł jéj nie poznać, tak przeistoczyło ją szczęście i zamiana uczucia zemsty i nienawiści przepalającego, na poczciwe miłości
Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Jasełka Cz.2.djvu/246
Ta strona została uwierzytelniona.
238
WYBÓR PISM J. I. KRASZEWSKIEGO.