Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Jasełka Cz.2.djvu/248

Ta strona została uwierzytelniona.

240
WYBÓR PISM J. I. KRASZEWSKIEGO.

Zacny ex-professor uznawał potrzebę jakiegoś porządku, ale zarazem przeczuwał, że był już za stary, aby się nim posłużyć, i w cichości postanawiał statu quo utrzymać, czemu się nikt nie sprzeciwiał.
Kiedy wreszcie z gorliwością się swą popisawszy, wszyscy się rozeszli, po cichu sobie szepcząc spostrzeżenie, że panicz czegoś bardzo smutny powrócił, — p. Izabella powiodła go z sobą na górę, a towarzystwo dworskie: Paweł, Lacyna, bibliotekarz, zeszli wzdychając do izdebki Radwanowieza, aby wziąć pod bliższe rozpoznanie co wyczytali na jego twarzy.
Paweł pierwszy kwestyę zagaił.
— Nieswój — rzekł — nieswój; nawet oto kiedy mu ten majątek odbierali ten sędzia z Burdą, nie można powiedzieć, żeby nie był weselszy. Dzisiaj powrócił jak przybity.
— Oczywista rzecz, że to nie bez kozery, odparł Radwanowicz powoli. Fizys nie zwodzi, zkąd fizyognomika, nauka jak świat stara. Świat mundus immundus, stary upudrowany popiołem popielcowym intrygant... Intryga i miłość — Kabale und Liebe, Schiller, Goethe, poezya niemiecka, Germania, Arminiusz, Tacyt... Cezarowie, Rzym... i widzicie państwo, że wszelka droga do Rzymu prowadzi.
— Oto! już pojechał! wykrzyknął Lacyna ruszając ramionami.
— A cóż? wszystko w doskonałym związku, rzekł Radwanowicz; czego się wpan skarżysz? co pleciesz!
— Wpan sam pleciesz! odburknął regentowicz.
— Ja plotę! słyszycie!
— Expresse wpan sam! powtórzył Lacyna: co ma za związek panicz z Rzymem?...