zwątpienia przyjdzie, odepchniéj ją jak występek... jeśli ja kochać nie potrafię, nie ma miłości na ziemi.
„Spojrzyj na obrączkę moją, jak ja twój pierścionek przyciskam do ust, pisząc te słowa, i wierz, wierz, wierz, bom twój na zawsze.“ J.
Nazajutrz rano chodziło tylko o to, jak list ten, do którego jeszcze przybyły przypiski i dodatki, co najprędzéj wyprawić. Jerzy nie mógł się obejść bez pomocy ludzi, potrzebował kogoś roztropnego i pewnego. Paweł już był za ciężki: stawił się na zawołanie Lacyna, któremu musiał polecić wybór i nauczenie posłańca.
Trochę zarumieniony rodzajem posługi, jakiéj od niego wymagać musiał, przystąpił Jerzy do regentowicza.
— Kochany Lacyno — rzekł — trzeba, żebyś mi pomógł do wysłania tego listu. Jest to list ważny.
— Ja to już wiem! kręcąc wąsa i odchrząkując, odpowiedział regentowicz.
— Potrzeba roztropnego człowieka, któryby go mógł zawieźć co najprędzéj, nie tracąc chwili, i oddać... oddać... jakże ci to mam powiedzieć?
— Już ja się domyślę, tylko komu proszę j. pana? zapytał ochotny pomocnik.
— Siostrze mojéj... dokończył Jerzy; potrzeba go oddać tak... aby... do jéj własnych rąk... Znajdziesz mi wpan kogo?
— Najpewniéj, znajdę, a nawet już znalazłem, bo expresse ja go sam zawiozę.
— Wpan? Nadto jesteś widoczny i znajomy.
— Nikt mnie tam nie zna, a jeśli potrzeba, to się przebiorę.