pełnéj serca, a tak umiała ująć ją sobie, że panna Izabella nie mogła się późniéj odchwalić jéj i nauwielbiać tego poczciwego i miłego dziewczęcia. Własna matka Anety ztrudnością sobie sprawę zdać mogła ze stanu, w jakim ją widziała przy pannie Moroszównie...
Czy to było właściwym charakteru panny Izabelli wypływem, czy spowodowane czémś niezrozumiałém dla ludzi — to pewna, że Aneta inną całkiem była przy tym gościu, a inną dla powszedniego tłumu. Odmłodniała, spokorniała, stała się miłą, potulną; nawet względem własnéj matki, zazwyczaj panująca a niekiedy szyderska, przybrała ton i pieszczotliwość rozserdecznionego dziecięcia.
Skutkiem téj pożyczonéj fizyognomii, która dla obcéj i nieznającéj jéj osoby, mogła się wydać naturalną i zwyczajną, ujęła sobie wielce przybraną matkę Jerzego. Była-li to prosta zalotność kobieca, czy rachuba, wpływ chwili przeważny, czy dziwactwo jakieś, trudno odgadnąć.
Aneta z matką zabawiły bardzo długo, a choć Stasia kilka razy do pożegnania wstawała, zawsze nieznaczne mrugnienie córki jéj odjazd wstrzymywało, tak, że późno dopiero w noc opuściły dom hrabiny.
Skutek tych odwiedzin na Loli był zawsze jeden: czułość Anety sprawiała jéj niewytłómaczoną odrazę, obawę jakąś, nabawiała ją niepokoju i gorączki; a matka coraz się mocniéj przekonywała, że każda bytność téj przyjaciołki pogorszała stan biednego dziewczęcia. Ale możnaż było obwiniać Anetę, która otaczała ją najczulszém staraniem, usiłowała rozbawić, rozerwać, rozśmieszyć, i z tego zamurowanego smutku wywieść znowu do życia, powrócić dziewiczemu weselu i swobodzie?
Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Jasełka Cz.2.djvu/284
Ta strona została uwierzytelniona.
276
WYBÓR PISM J. I. KRASZEWSKIEGO.