Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Jasełka Cz.2.djvu/305

Ta strona została uwierzytelniona.

297
JASEŁKA.

molubionych ludzi. Przy trupie córki tylko ojciec i matka spłakani oboje uścisnęli się i zapomnieli urazy, zbliżając się do siebie znowu, ażeby cierpieć wspólnie.
Tak to biedne, zaledwie rozpoczęte życic, rozwiało się we łzach i boleści, uleciało jak sen z przed oczu ludzi.
Za trumienką dziecięcia, posypaną zielonością i kwiatami, poszła matka aż do grobu, i ojciec, i wierni słudzy. Jerzego nie puszczono, bo na chwilę był jakby zmysłów pozbawiony: szalał miotany gorączką. Dopiero po kilku dniach Otto sam idąc na ten cmentarz, do pokrytego już drzewy i kwiatami grobu swojéj ukoehanéj, do mogiły ojca, wziął go z sobą, i sam zaprowadził na świeżą jeszcze darń, pod którą spoczywały całego życia nadzieje.
— Płacz tu — rzekł mu — jak ja od wielu lat płaczę; płacz modlitwą i rozmyślaniem, abyś się więcéj nie przywiązywał do życia i umiał je znikome poświęcić zawsze obowiązkom, cnocie, przekonaniu, powinności. Obcowanie z umarłymi cię nie popsuje: z nich tylko pozostaje to, co w nich dobrego było; śmierć oczyszcza i ubłogosławia. Masz swojego anioła w niebie; bądźże godnym jego na ziemi. A nie zapominaj, żeś mężczyzna.
— Patrz, dodał nie puszczając jego ręki i wiodąc go po cmentarzysku: oto groby ukochanych niegdyś, na których w pierwszéj chwili boleści poskładano marmury, pozasadzano ogrody, pozakładano obeliski nieskończone. Dziś chwast i ruina. Niech boleść twoja nie będzie tak gwałtowna, niech będzie chrześciańska, męzka, spokojna a trwała! Lada dzieciak rozpaczać potrafi: wielkie tylko serca umieją pamiętać. Téj pró-