Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Jasełka Cz.2.djvu/310

Ta strona została uwierzytelniona.

302
WYBÓR PISM J. I. KRASZEWSKIEGO.

chodzić się ze szlachtą, a zrobisz jw. pan z nią co zechcesz.
— To może być prawda — rzekł hrabia, — nie wątpię, że od razu mogę pozyskać wziętość; ale bylebym raz inaczéj nosa utarł niż wszyscy, to ją tak samo stracę, i pójdzie nie wiedzieć dla czego, jak przyszła nie wiedzieć za co.
W tém hrabia wcale się nie mylił.
— Ale ba! przerwał sędzia: umieć się tylko potrzeba trzymać, to się zrobi co zechce. Wierz mi jw. pan, obywatelstwo całe oczy ma na niego zwrócone.
Chociaż świeża strata dziecięcia tak zaraz rzucić się w świat nie dozwalała, a opuszczać domu dla hrabiny, pogrążonéj w smutku, nie wypadało, — hrabia wszakże dał się namówić w kilka tygodni, i pojechał do miasteczka na rugi, gdzie nadzwyczaj sympatycznego doznał przyjęcia, jak to zawsze bywa z początku. Szeptano wprawdzie po cichu różne rzeczy, ale kłaniano się i ściskano serdecznie, a większość twierdziła, że to są bajki tylko, rozsiane złośliwie.
— Znasz hrabiego? mówił jeden.
I długo potém szeptano historyę na ucho.
— To nieznośna figura! mówił inny: i skąpy, i chciwy, i dumny! a zaprzedany duszą i ciałem...
— Ale co pan też mówisz! to fałsz! ja go znam!
— A? wpan go znasz?... jednakże słyszałem...
— Na cóż takie słuchy na wiatr rzucane powtarzać?
— Tak, zapewne! dowodów nie ma! jednakże! Mogą to być i bajki, ale ostrożność nie zawadzi.
— Zawsze bardzo podejrzany.