smutniejsza wznowiła go jeszcze, p. Jędrzejowa choć wzdychając, musiała się wybrać do Pińska sama, niby przypadkiem mając zajechać do Horycy, z krótką tylko i ceremonialną wizytą od miasteczka do dworu. Projekt był starannie osnuty, a matka wyuczona dokładnie co mówić miała.
Stało się jak pragnęła Aneta, dla któréj te pierwsze wstępne odwiedziny tylko do drugich, w których ona udział mieć mogła, za przygotowanie służyły. Jerzy nie pokazywał się w téj okolicy, trzeba więc było gnać za nim; a Aneta coraz silniéj zdawała się być przekonaną, że byleby ją teraz zobaczył, byle dni kilka swobodnie z nim przebyć mogła, owładnie nim i pochwyci za serce zbolałe.
W Horycy wcale się takich gości nie spodziewano. Oddawna nikt tam nie zaglądał; życie płynęło jednostajnie i dość smutnie.
P. Izabella zajmowała się sierotkami, których całą szkółkę zgromadziła przy sobie. Jerzy urządzał majątek, zbliżał się do tego ludu, ku któremu największą czuł sympatyę, i gospodarskie niekiedy podzielał z nim prace.
Część dnia poświęcano czytaniu, rozmowie, naradom; resztę miłosiernemu krzątaniu się około dzieci i ubóztwa. W krzątaninie i stary ks. Mizerya brał udział chętny, choć niebardzo skuteczny, bo sił mu już brakło. Jerzy oprócz tego końmi i polowaniem, gwałtowném znużeniem ciała leczył się ze smutku, ratował w tęsknocie i skracał długie życia godziny.
Przywiązanie jego do panny Moroszówny, która w chwilach pierwszéj boleści okazała się dla niego najtkliwszą matką, wzmogło się i rozbudziło, a synowskie obowiązki dla niéj choć część serca zajęły. Je-
Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Jasełka Cz.2.djvu/314
Ta strona została uwierzytelniona.
306
WYBÓR PISM J. I. KRASZEWSKIEGO.