Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Jasełka Cz.2.djvu/314

Ta strona została uwierzytelniona.

306
WYBÓR PISM J. I. KRASZEWSKIEGO.

smutniejsza wznowiła go jeszcze, p. Jędrzejowa choć wzdychając, musiała się wybrać do Pińska sama, niby przypadkiem mając zajechać do Horycy, z krótką tylko i ceremonialną wizytą od miasteczka do dworu. Projekt był starannie osnuty, a matka wyuczona dokładnie co mówić miała.
Stało się jak pragnęła Aneta, dla któréj te pierwsze wstępne odwiedziny tylko do drugich, w których ona udział mieć mogła, za przygotowanie służyły. Jerzy nie pokazywał się w téj okolicy, trzeba więc było gnać za nim; a Aneta coraz silniéj zdawała się być przekonaną, że byleby ją teraz zobaczył, byle dni kilka swobodnie z nim przebyć mogła, owładnie nim i pochwyci za serce zbolałe.
W Horycy wcale się takich gości nie spodziewano. Oddawna nikt tam nie zaglądał; życie płynęło jednostajnie i dość smutnie.
P. Izabella zajmowała się sierotkami, których całą szkółkę zgromadziła przy sobie. Jerzy urządzał majątek, zbliżał się do tego ludu, ku któremu największą czuł sympatyę, i gospodarskie niekiedy podzielał z nim prace.
Część dnia poświęcano czytaniu, rozmowie, naradom; resztę miłosiernemu krzątaniu się około dzieci i ubóztwa. W krzątaninie i stary ks. Mizerya brał udział chętny, choć niebardzo skuteczny, bo sił mu już brakło. Jerzy oprócz tego końmi i polowaniem, gwałtowném znużeniem ciała leczył się ze smutku, ratował w tęsknocie i skracał długie życia godziny.
Przywiązanie jego do panny Moroszówny, która w chwilach pierwszéj boleści okazała się dla niego najtkliwszą matką, wzmogło się i rozbudziło, a synowskie obowiązki dla niéj choć część serca zajęły. Je-