który powoli jakoś zbierali się parafianie. Tuż przy nim rozciągał się po staremu z pogańskich może jeszcze czasów ów cmentarz i przysadzista w rogu kostnica, przypierająca do plebanii.
Mimo smutnych czarnych krzyżów na mogiłach, cmentarz w części tylko obmurowany, zresztą opasany drewnianym płotem, ze swą bramką drewnianą także, na któréj sterczał krzyżyk pochylony, wyglądał dosyć wesoło. Bujna zieloność pokrywała go wszędzie, prócz kilku miejsc żółtą gliną napiętnowanych świeżo i jakby ze skóry odartych, pod któremi niedawno spoczęli ostatni powołani na sąd boży.
Ksiądz staruszek używał swego cmentarza jak ogródka do przechadzki; zbierał nawet na nim owoce z kilku krzaków i drzew wiśniowych, które się przy parkanie rozrosły. Otto, mając tu ojca i narzeczoną, jeden też kątek utrzymywał ze starannością zakonnika, pielęgnującego grządkę swojéj celi. Miejsce to niedaleko ogrodzenia, objęte żelazną kratą, zasadzone drzewy i najpiękniejszemi krzewami, obejmowało dwie proste mogiły, na których dwie wielkie szare leżały płyty kamienne, z dwoma imionami i datami żałobnemi. Ścieżka wysypana piaskiem wiła się dokoła tych grobów, a do parkanu przyparta ława dębowa, czysta i wysiedziana, świadczyła, że tutaj Otto często przychodził. Świeże kwiaty wiosenne, starannie opełte i podlewane, jaśniały jakby w najweselszym dziewiczym ogródku pod kilku jałowcami, jodełkami, krzakami róż i bzów.
Wiosna właśnie wszystko to umaiła i przystroiła w pączki i różnobarwne kwiaty. Nieopodal od grobu Ottona wznosił się kamienny sarkofag Loli, na którym
Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Jasełka Cz.2.djvu/337
Ta strona została uwierzytelniona.
329
JASEŁKA.