Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Jasełka Cz.2.djvu/34

Ta strona została uwierzytelniona.

26
WYBÓR PISM J. I. KRASZEWSKIEGO.

także do miasteczka. Regentowicz dobył z kryjówki w staréj szkatułce co tylko miał grosza, zostawił sobie kilkadziesiąt złotych, a resztę zawinąwszy w papier zabrał z sobą. Radwanowicz niósł także ową sławną swą srebrną tabakierkę.
Zaledwie Juraś miał czas wpadłszy do gospody zebrać myśli i nieco odetchnąć po niespodzianych wypadkach, które go dotknęły, gdy Paweł pierwszy zjawił się przed nim, usiłując przerwać milczenie. Ścisnął go za kolana.
— Ej, paniczyku! nie dumaj-no tak smutnie. Dasz sobie radę na świecie. Jeszcze to taki nie ostatnia rezolucya Pana Boga.
— Mój Pawle, rzekł Juraś uśmiechając się: klnę ci się na pamięć ojca, iż tak jestem swobodny i tak mi z tém dobrze, jakby mi nikt nic nie wydarł, ale coś dodał jeszcze.
— To nie może być! odparł Paweł: jeśli nie hrabia sam się upamięta, to go żona, córka, ludzie do upamiętania przyprowadzą, żeby cudzéj własności nie zagarniał. Tymczasem — dodał — musicie wziąć i mój grosz, i regentowicza, bobyście nas odmową skrzywdzili. Już czy użyjecie czy nie, ale nam potrzeba, aby to przy was było.
— Ale na cóż mi te pieniądze! zawołał Juraś. Czy myślicie, żem ja się bez nich obywać nie przywykł? że nie potrafię pracować?
— No, tak! ja-ć to wiem... ale na początek zawsze coś potrzeba... niech to będzie pro zapas...
Jerzy już zamilkł, nie chcąc martwić starego. Paweł wyszedł, i w progu spotkali się z Lacyną, który uroczyście wprowadził z sobą Radwanowicza.