Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Jasełka Cz.2.djvu/340

Ta strona została uwierzytelniona.

332
WYBÓR PISM J. I. KRASZEWSKIEGO.

wiekuiste i prawanieznane. Dla nas są przypadki; tam konieczność.
— Człowiek! człowiek! rzekł Otto; ochota bierze umrzeć, aby go zrozumieć.
— Masz słuszność, nie można razem być widzem i aktorem. Ale czy widzami będziemy, gdy to co dla nas dziś ciekawe, późniéj się może stanie obojętném? gdy pękną te węzły, co nas łączyły z maluczkim tutejszym światem?
Spojrzeli na spoconego grabarza i milczeli znowu. Wtém zatętniało na drodze: powóz się jakiś zatrzymał, otwarła się powoli furtka cmentarza, i postać czarno ubrana, osłoniona cała, powoli weszła, rozpatrując się wkoło, nieśmiała, strwożona, smętna. Nikt jéj nie poznał, a zdziwiony z razu Otto wstał, popatrzał i usiadł, zacinając usta i marszcząc czoło.
— Ha! rzekł z cicha: nie sama natura na cmentarzach gotowa słać łoże weselne — umieją to i ludzie. O mój Boże! to profanacya grobów!
Ale Jerzy tego nie słyszał: śledził oczyma nieznajomą postać, która doszła wprost, powoli ku grobowi Loli, przy nim poklękła i bukiet kwiatów rzuciła u stop sarkofagu, a nie widząc nikogo, modliła się długo.
Potém wstała, podeszła kilka kroków, podniosła głowę, jakby nie spodziewając się ujrzeć nikogo; zrzuciła duszącą ją zasłonę, i krzyknęła spostrzegłszy Jerzego, który się naprzód wychylił.
Była to Aneta.
— Spotkanie romantyczne, rzekł Otto w duchu: zaczyna mnie to niecierpliwić. O komedye żywota!