Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Jasełka Cz.2.djvu/357

Ta strona została uwierzytelniona.

349
JASEŁKA.

nieco ze stanowiska absolutnego faworyta, spokorniał. Hrabia bowiem codzień mniéj zajmował się mechaniką, mówił o niéj jeszcze wiele przy nadarzonéj zręczności, dawał się sadzać na tego konika, jeździł na nim z upodobaniem, ale już nic nowego nie robił, powtarzając, że dla niewdzięcznego kraju nie warto sobie łamać głowy.
W powiecie tymczasem agitacya przeciwko marszałkowi coraz goręcéj się wzmagała. Byli tacy, którzy głośno utrzymywali, że potrzeba go zmusić, aby się podał do dymissyi, gdy obowiązku swego spełniać nie umie, a wywłaszczeni administratorowie mocno to popierali, dodając, że siłą go zmuszą, aby miejsce opuścił, i odgrażając się w sposób dowodzący, że swą krzywdę kieszeniową sercem poczuli.
Hrabia byłby już może porzucił wszystko, ale na nieszczęście nie tak łatwo pozbyć się urzędu, jak go nabyć. Zniechęconego już trzymały formalności, musiał cierpieć, znosić wprost do niego wymierzane impertynencye, i spełniać to, do czego się zobowiązał. Honorowy urząd, na który miał szczęście być wybranym, wkładał na niego obowiązek dotrwania na stanowisku mimo upokorzenia i kłaniania się wszystkim, nawet tym, którzy mu w oczy łajali.
Nareszcie tak mu obrzydło to życie, że gdyby nie żona, gotów już był z kraju się wynosić, aby na to grono współziomków, co wiwaty tak gorąco na cześć jego przy wyborze spijali, nie patrzeć. W jednéj z tych chwil ciężkich, w których zbolała dusza najwięcéj potrzebowała pociechy, hrabina potrafiła nakoniec przemówić do niego słowem, które od dawna na sercu jéj leżało.