Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Jasełka Cz.2.djvu/391

Ta strona została uwierzytelniona.

383
JASEŁKA.

dziesz do mnie. Siądziemy dumać razem. Szkoda i chwili. Ja mam wiele, ja ci chcę duszę moją wypowiedzieć.
I wstała żywo, wiodąc go z sobą do pokojów.
Jerzy poszedł jak skrępowany jeniec, rozbolały, nieprzytomny, tak, że gdy weszli do salonu, w którym na nich matka i ojciec czekali, poznano po twarzy młodego człowieka, co się w nim dziać musiało. Aneta już tak była spokojna, tak wesoła, tak pani siebie, jakby tylko co wstała od modlitwy.
I znowu byli sami, bo ojciec i matka usunęli się do kątka i szeptali z sobą, a Jędruś chory czekał cierpliwie, żeby noc nadeszła i stękać mu było wolno, bo teraz uśmiechał się z urzędu, choć cierpiał tajemnie.
W ślad za Jerzym prawie, robiąc mu niespodziankę, nadjechała panna Izabella Moroszówna. Zdało jéj się, że powinna była odwiedzić rodziców narzeczonéj syna, i nic mu nie mówiąc o tém, przygotowała kosztowny ubiór brylantowy, który sama chciała włożyć na białą szyję Anety, drobne rączki i marmurowe skronie. Przybycie jéj poruszyło wszystkich, Jędrusia chorego, Stasię i Anetę, która natychmiast przybrała fizyognomię, w jakiéj się była zwykła przedstawiać p. Izabelli, — cichéj i łagodnéj dziewicy.
Wieczorem Otto powiększył towarzystwo, ale chmurną i zasępioną swą twarzą niewiele mu przyniósł wesela. Aneta nie lubiła go, przeczuwając w nim nieprzyjaciela; ale przyjęła najwdzięczniejszym z uśmiechów, starając się go rozbroić. Jerzy tylko może niezupełnie rad mu był teraz, bo go odrywał od téj, ku któréj czuł się przyciągnionym tak, że ani oczu od niéj oderwać, ani odejść na chwilę od niéj nie umiał. Myśl jego nawet obezwładniona, kręciła się