Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Jasełka Cz.2.djvu/400

Ta strona została uwierzytelniona.

392
WYBÓR PISM J. I. KRASZEWSKIEGO.

— Nie mów mi nic, nie czyń wyrzutów: czuję, że winienem; ale pokuta będzie okrutna.
To mówiąc Jerzy zerwał się i biegł do drzwi, ale Otto go pochwycił w silne barki i wstrzymał.
— Dokąd? spytał.
— Najprzód na grób ofiary, potém w świat. Niech to wszystko zostanie za mną jak sen i zmora, jak fałsz; niech zapomnę... Na Boga! choćby umrzeć, byle zapomnieć!
Widząc tę rozpacz gwałtownie znów wybuchającą, Otto go wstrzymać nie umiał.
— Idę z tobą, rzekł.
— Ty? dokąd?
— W świat jak ty! odparł Otto. Samego cię nie puszczę; powlokę się z tobą dokądkolwiek pójdziesz. I ja tu nie rzucam nic prócz grobu.
Podał mu rękę.
— Idziemy razem.


Gdy o świcie przybyła instynktem wiedziona do Robowa panna Moroszówna, ani Jerzego już ani Ottona tu nie zastała: znikli obaj bez wieści. Rozesłano po okolicy, ale śladu żadnego dopytać nie było można, i co się z nimi stało, trudno się było domyślać.
Utrzymywano rozmaicie, rozpowiadano różnie; my tymczasem wstrzymamy się od powtarzania dziwnych pogłosek, bo może kiedy reszta historyi Jerzego na wierzch wypłynie i przybije do brzegu, a my z rozbitych jéj szczątków coś jeszcze skleić wam potrafimy.
P. Izabella, powróciwszy do Horycy, pozostała tam znowu wdową i sierotą, z jakąś nadzieją w sercu, że