kiedyś przybrane dziecię zobaczy. Hrabiowstwo w Zarubińcach pozostali przy dawném życiu, z nową tylko boleścią w sercu po stracie Jerzego, którego hrabia już powoli przyswajać sobie zaczynał.
Aneta po długiéj chorobie przyszła nareszcie do zdrowia, a potrzeba było na długo z kraju wyjechać, aby zatrzeć wspomnienie wypadków, których tłómaczenie wszystkich od domu ich odstręczyło i otoczyło ich pustynią. Nim się to stało, biedny Jędruś zmarł sobie po cichu w swojéj izdebce, a matka z córką znikły bez słychu.
Co się tycze Maksa, los, który mu artystyczny zawód narzucił, dając skosztować jakby na żart obywatelskiego chleba, nie wyrzekł się widać zwrócenia go pierwszemu powołaniu. Żona Fermera, po dość nieszczęśliwém pożyciu, zmarła prawie nagle; zjawił się syn, który po niéj cały zagarnął majątek, a Maks opyliwszy wiolonczellę, musiał z nią znowu w świat wędrować. Poprzypominał sobie dawne swe fantazye i kaprysy, a szczególniéj owo wielkie studyum z tematu „Wlazł kotek,“ które, jak wiemy, rozmaicie na afiszach jego figurowało. Czasami zwało się ono fantazyą z tematów ludowych, narodowych lub krajowych, czasem melodyą słowiańską, ale pod jakąkolwiek zjawiało się postacią, wszędzie od światłéj publiczności przyjmowane było z nadzwyczajnym zapałem. Imię Fermera stało się głośném i unieśmiertelniło tym jednym utworem. Korrespondencye gazet z prowincyi, jeszcze dziś z Mławy i Łosic często wzmiankują: „Cichy nasz zakątek miał nareszcie szczęście napoić się nieporównanemi dźwiękami i grą mistrzowską znakomitego ziomka naszego i t. d. i t. d.“
Jak sen tylko pozostało Fermerowi wspomnienie
Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Jasełka Cz.2.djvu/401
Ta strona została uwierzytelniona.
393
JASEŁKA.