— Mógłbyś mieć daleko więcéj, odparł Maks: bo ludzie mówią, że testament dmuchnieniembyś obalił... Zresztą i hrabia dał się z tém słyszeć, że mógłby ci coś ofiarować...
— Mój drogi, rzekł Juraś do Maksa: na mojém miejscu przyjąłbyś to może... ja nie mogę. Tyś wielki artysta, a życie lekko bierzesz jak podściół dla sztuki; ja przedewszystkiém chcę spokoju w duszy, swobody w piersi... Ale dość tego; mówmy o czém inném. Jak się tu mają wszyscy? Jak mi wygląda Otto? co robi Martynek? gdzie febra jego? kiedy wesele Maksa? Widział kto z was piękną moją siostrzyczkę Lolę? lub tę żywą z marmuru wykutą fantazyę, Anetę?
— A! ileż pytań na raz! zaśmiał się Otto. Czekaj... Martynka febra sama porzuciła, oburzywszy się, że jéj pielęgnować nie chciał. Jak ja wyglądam, widzisz! Maks powie ci kiedy jego wesele.
— W tych dniach, najpewniéj we czwartek, ale incognito; was tylko proszę, nikogo więcéj... Będzie ledwie parę osób; nie lubię tłumnych zgromadzeń; szczęście jest natury fiołka...
Otto się uśmiechnął, bo fraza ta wyraźnie razem z pierścionkami pożyczona była od półkownikowéj, i wzięta gdzieś, kędyś ze starego francuzkiego romansu.
— Hrabianki nie widziałem, przerwał Otto; ale mówił mi Żółtowski, że z powodu tego testamentu ciągłe tam płacze... Lola rozpacza... Hrabina nie wychodzi z kaplicy... Hrabia tylko niezachwiany w postanowieniu, przed sumieniem własném tłómaczy się to tém, to owém, byle majątku nie oddać, choć czuje sam, że do niego nie ma prawa. Rachował coś na opór z twojéj strony, i miał nadzieję, że walka dostarczy mu argu-
Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Jasełka Cz.2.djvu/60
Ta strona została uwierzytelniona.
52
WYBÓR PISM J. I. KRASZEWSKIEGO.