Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Jasełka Cz.2.djvu/70

Ta strona została uwierzytelniona.

62
WYBÓR PISM J. I. KRASZEWSKIEGO.

Juraś tak silnie był przekonany o obowiązku, że o łaskę prosić nie mógł. Obaj nie zmienili tonu.
— A jeśli ja nie zechcę? spytał hrabia.
— Natenczas ja pomyślę jak mam radzić, odparł Jerzy; a że dość jestem uparty, wedle wyrażenia pańskiego, więc że nie ustąpię, to pewna.
— Ale wpan sam dla siebie, cóż myślisz? włóczyć się i żebrać, jeśli nie chcesz nic odemnie? spytał stryj po chwili.
— Żebrać? co pan mówisz! przerwał gwałtownie Jerzy. To słowo z ust innych byłoby obelgą... tu jest nadużyciem niegrzecznem położenia, i dla tego muszę je puścić mimo uszu. Nie mam co na to odpowiadać.
Posunął się ku drzwiom powoli.
— Posłuchaj wpan, jeszcze słowo... rzekł hrabia. Daję ci Horycę, dla ciebie i sług; oto masz ostatnie słowo; aż nadto ci tego dosyć.
— Ja nic nie chciałem i nie wezmę — odparł Jerzy.
— Chcesz się prawować?
— Nic nie żądam.
— Tak! rozumiem, chcesz mię upokorzyć łachmanami swemi; chcesz, by ludzie widząc twoje ubóztwo, wskazywali mię jako niepoczciwego przywłaszczyciela; żebym ja pokutował za twoją winę i za rozporządzenie ojca... rozumiem.
— Myśl ta nie postała we mnie. Co ludzie powiedzą, nie wiem; nie skarżę się, nie biorę nic, bo wszystko cobyś mi hrabia dał, byłoby łaską. Po ojcu albo mi się należy co zostawił, lub nic wcale: wolę nic, niż jałmużnę.
Odchodził już, hrabia okazywał coraz gorętszą niespokojność.