Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Jasełka Cz.2.djvu/78

Ta strona została uwierzytelniona.

70
WYBÓR PISM J. I. KRASZEWSKIEGO.

twarz, nosiła ślady wewnętrznéj walki i silnego postanowienia, które wiele kosztować musiało. Łzy nieoschłe jeszcze świeciły na policzkach, choć usta, w chwili gdy się dzieci zbliżały, uśmiechnęły się pogodnie.
— Mamciu droga! doprawdy! tyś znowu płakała! zawołała Lola grożąc jéj. Mnie to nigdy ani łezki wylać nie wolno, choćby mi się najbardziéj chciało, a ty sama...
— Ale ja nie płakałam: śni ci się!
Lola przypadła, i pieszcząc się, pocałowała ją w kolana. Wtém na wschodach dał się słyszeć znany im dobrze chód powolny hrabiego, a Juraś, który już i tak bawił za długo, pośpieszył pożegnać stryjenkę i siostrzyczkę. W progu spotkali się z hrabią, który zmierzył oczyma gościa, ale Juraś nie mówiąc słowa, ukłonem go tylko pożegnał i zniknął. Matka dała znak córce, aby odeszła i zostawiła ich samych.
Między małżonkami, z których jedno całe życie ulegało, drugie panować przywykło, widocznie zbierało się na burzę. Cierpliwość hrabiny była wyczerpana, oburzenie jéj dochodziło do najwyższego stopnia; była w położeniu tych istot zawojowanych, które jak słonie w niewoli dostają czasem strasznego szału rozpaczy.
Długo milczeli oboje, nareszcie hrabina powstała.
— Był tu szanowny synowczyk, zapewne z żalami, odezwał się hrabia. Cóż? buntował was przeciwko mnie, usiłując zrobić koalicyę!
— Ani słowa nie mówił o tém, odpowiedziała Marya: ale ja sama z siebie mam ci coś do powiedzenia.
— Ty, moja pani? ty?
I hrabia spojrzał prawie pogardliwie na żonę.