Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Jasełka Cz.2.djvu/80

Ta strona została uwierzytelniona.

72
WYBÓR PISM J. I. KRASZEWSKIEGO.

— Jesteś przywłaszczycielem, jesteś takim nawet w swojém własném sumieniu. Słuchaj, rzekła stanowczo: jedno z dwojga — albo powróć co mu należy, albo ja z tobą żyć nie będę.
Hrabia osłupiał. Nie mógł uwierzyć uszom, aby ta słaba istota zebrała się na wyraz niepojętego zuchwalstwa, i rozśmiał się dziwnie, szydersko, wzgardliwie ruszając ramionami.
— Zabieram dziecię moje, rzekła hrabina: mam kąt własny, wyjadę i usunę się, bo tu pod tym dachem dłużéj wytrwać nie potrafię, moją przytomnością uświęcając co się stało...
Hrabia pobladł i zatrząsł się z gniewu.
— Wpani — rzekł — postąpisz jak zechcesz, ja zrobię jak postanowiłem. Nie bronię. Tak się zawsze kończy małżeństwo równie niedobrane jak nasze.
— A! Boże mój! czyż na tę wymówkę zasłużyłam życiem całém — zawołała płacząc hrabina — życiem pokory i zaparcia, posłuszeństwem aż do wyrzeczenia się wszystkiego!.. Nie! wymawiać ci tego nie będę, jeśli sam nie czujesz... Słowo ci tego pojęcia dać nie może, gdy nie dało życie... Stało się! stało!
— Moja pani, rzekł hrabia zimno: ja nie zwykłem cofać, co raz postanowiłem...
— Jam także myślała głęboko nad tém, co mam uczynić, przerwała hrabina: czy dać dziecku przykład gorszący zwady i poróżnienia, czy gorszy przykład chciwości i zbogacenia się cudzym kosztem. Zostanę żoną twoją z daleka, wierną ci do śmierci, ale się rozstaniemy, Rajmundzie: ja tego chleba jeść nie mogę.
— Masz wpani swoją wolę, odparł hrabia zimno kłaniając się.
Hrabina raz jeszcze zbliżyła się do niego.