— Mężu, rzekła czuléj: na dziecko, na Boga, na pamięć twoich ojców zaklinam cię! mógłżeś się tak obłąkać! To niepodobna! nie! ty masz poczciwe serce! Na co nam te skarby? na co bogactwa? Czyż Loli nie dość będzie i tego co mamy? czyż nam nie starczy na starość chleba? czy nie lepiéj dźwigać ubóztwo poczciwe, niż ten spadek nieszczęsny?
— Deklamacye! deklamaeye! zawołał hrabia: kobiece romanse! Com rzekł raz, powtarzam: biorę moją własność i nikomu z niéj nie winienem rachunku.
— Bogu! rzekła hrabina, odstępując: Bóg spyta cię o grosz sierocy; ludzie już potępili.
— Ja o ludzi nie dbam! zawołał hrabia dumnie; mam sumienie moje, to mi starczy.
Marya usiadła starając się uspokoić; Rajmund przeszedł parę razy po pokoju, i powolnym krokiem, nic już nie mówiąc, wysunął się za drzwi.
Po odejściu jego hrabina klękła i modliła się długo. Wstała nieco uspokojona, i choć już było późno, kazała natychmiast wołać Żółtowskiego, który stał właśnie w ganku i stawił się niezwłocznie.
— Mój Żółtosiu — rzekła — nie gniewaj się na mnie, nie pytaj mnie o nic, nie potępiaj. Są okoliczności, dla których chcę, muszę na jakiś czas zamieszkać w domu dawniéj rodziców moich. Ja i Lola wyjeżdżamy ztąd jutro.
Żółtowski nie wierzył uszom, cofnął się o krok, przerażony.
— Jak to, proszę jw. pani! a jw. hrabia?
— Hrabia pozostaje u siebie.
— To dla kąpieli? zapytał stary.
— Dla kąpieli... odparła Marya. Ale że się one
Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Jasełka Cz.2.djvu/81
Ta strona została uwierzytelniona.
73
JASEŁKA.