pozory, ręczę ci słowem uczciwego człowieka, że to, co mi przypisujesz, jest fałszem, jest potwarzą, jest najniegodniejszém zmyśleniem... Ze stryjenką nie mówiłem nic, namawiać jéj nie mogłem, o testamencie nie wiem.
— Dla czegoż sąd go obala? zapytał Herman szydersko; któż się o to postarał?
— Sąd go obala! zawołał Jerzy: jak to być może? ja go przecię przyjąłem.
— Zaprzestań wpan udawania, mówmy: czego chcesz? co mam dać?
— Nic, rzekł Jerzy spokojniéj; bo ja nic nie wezmę.
Hrabia z niecierpliwości targnął suknię na sobie.
— Ja sam uznaję potrzebę, słuszność dania wpanu jakiejś części. Człowiek naszego imienia nie może pójść walać się między ludźmi.
— Walają się tylko ci, co się chcą zwalać, rzekł Jerzy; do imienia to nie ma nic. Powtarzam, że nie chcę nic i nic nie wezmę.
— A jeśli sąd przyzna wpanu spadek? zapytał hrabia.
— Ja się go zrzeknę.
Jerzy wymówił to z takiém przekonaniem, z taką siłą, że hrabia nawet, jakkolwiek pełen podejrzliwości, zastanowił się i zdumiał.
— Uczyniłbyś to wpan? istotnie?
— Uczynię.
Stali i mierzyli się oczyma. Hrabia był skłopotany, walczył z sobą: szlachetniejsze uczucie dobywało się z niego; miłość własna tłumiła je i odpychała.
— Od razu nie zrozumieliśmy się i nie zrozumiemy, dodał Jerzy. Szanuję wolę ojca, któréj wyrazem jest testament: nic go odwołać nie może. Wiem to
Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Jasełka Cz.2.djvu/91
Ta strona została uwierzytelniona.
83
JASEŁKA.