Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Jermoła.djvu/109

Ta strona została uwierzytelniona.

Zadrżał stary przed władzcą, którego się obawiał, i jak mógł unikał; ale dziécię zostawiwszy kozaczysze, co najprędzéj wyszedł.
Ekonom siedział na tłustym koniku, w szaraczkowym surducie podbitym barankami, w długich butach, z harapnikiem w ręku, w czapeczce na bakier: znać było z miny, że bez kieliszka wódki z domu na chłód nie wyjechał. Byłto jeden z tych młodego pokolenia rządzców włości, którzy zastąpili nam starych, wiernych, poczciwych sług zeszłego wieku. Wszystkie wady swych poprzedników przejąwszy, nowemi świeżego pomysłu zbogacony, pan Hudny zwał chamami po dawnemu chłopów, bił ich, trzymał ostro, kradł potężnie, a miał się za upośledzonego że ekonomował, rozkazując nazywać się panem rządzcą, i oznajmując wszystkim, że wkrótce wyjdzie na dzierżawcę. Żona jego i on samowładnie w opuszczonym majątku rządzili się jak szare gęsi: chwytali szparko, i oglądali się tylko jakby wyjść z położenia, które im nie smakowało. Serca w nich obojgu nie było za grosz: duma niesłychana, zepsucie