Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Jermoła.djvu/120

Ta strona została uwierzytelniona.

się, dźwigając się duchem pobożnym. Zawsze gotów z pomocą, choć niewiele mógł, nie skąpił siebie. Wiedziano o tém we wsi, i znajomi i nieznajomi uciekali się do niego, gdy dwojga rąk i serca potrzebowali: tyle bowiem tylko mógł dać stary Jermoła. Przy chorym posiedzieć, ubogiéj wdowie zżąć pokładzione już żyto, przypilnować dzieci, gdy wszyscy na łan powychodzili, poradzić na niezdrowie i przypadkowe skaleczenie: najlepiéj umiał Jermoła. Używano go tém chętniéj, że nigdy zapłaty nie wymagał, a wódki nie lubił i nie pijał. U ludu jest we zwyczaju zawsze w takich razach za najmniejszą przysługę wedle możności się wywdzięczać; uważają to sobie za obrazę, gdy się od nich podarku nie przyjmie. Wtykano i Jermole cośkolwiek, brał on żeby nie upokarzać, ale kilka jaj, bułka chleba, wystarczały mu aż nadto.
Nie miał nawet za złe swoim starym znajomym i obowiązanym, gdy w chorobie, w potrzebie, w smutku doświadczywszy jego pomocy, zapominali potém o nim. Nie nazywał tego