wująca kozaczycha, gdy owe perkale rozwinęła dla odesłania ich ekonomowéj, i przypatrzyła się lepiéj dziecięciu, podzielać zaczęła przekonanie przybranego ojca, że podrzutek musiał być istotnie pańskiego pochodzenia: takie to było delikatne, świeżuchne i śliczne. Na pieluchach żadnego nie dopatrzono się znaku, ale na szyi, na sznurku jedwabnym był bronzowy medalik, który za złoty wziąwszy Jermoła, jak najstaranniéj schował. Z tego powodu spór się wszczął, czy dziécię ochrzcić czy nie, i przemogło zdanie kobiéty, że na przypadek zawsze chrztem obmyć bezpieczniéj. Tegoż samego więc wieczora miał już imię Irodiona, które sobie sam w dniu tym przyniósł. Imię to na wsi lud pospolicie na Radiona lub Radiwona zesłowiańszcza: malec więc nazwał się Radionkiem. Jermoła płakał z radości nosząc go na rękach, po stokroć powtarzając że ma syna; a tak był z niego szczęśliwy!!
Piérwszy raz w życiu podchmielił sobie na tych chrzcinach staruszek, spoił Chwedka i kozaczychę, którą serdecznie uściskał, żartował,
Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Jermoła.djvu/123
Ta strona została uwierzytelniona.