Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Jermoła.djvu/138

Ta strona została uwierzytelniona.

około garnków, że jéj gość potrzebować musi rady i pociechy.
— A widzisz stary — odezwała się — co ja tobie mówiłam, kiedyś brał to siéroctwo, że ty temu nie podołasz. Nieprawda że ci ciężko, bo coś bardzo wzdychasz?
— Oj ciężko kumo kochana, ciężko! Jużem to ja, widzę, nie dwudziesto-letni, bo z pola wróciwszy choć prosto leź do trumny: tak się człowiek czuje biedny i zmęczony; ale cóż? pracować potrzeba, bo się z głodu zdechnie. Czynsz muszę zapłacić, Hudny i z téj nory wypędziłby, gdybym go na św. Michał nie złożył; jeść potrzeba i o dziecku jeszcze myśleć. Za cały dzień jak dziś i dwudziestu groszy się nie zarobi, a krzyże jak połamane.
— Bo ja wam zawsze powiadałam i powiadam, że inaczéj powinniście myśleć o zarobku. Całe życie spędziliście na stołku w kredensie, przy lekkiéj pracy, a tu wam się zachciało z sierpem i kosą chodzić w pole jak temu, co do nich przywykł od młodu: czemużeście nie przydumali sobie co innego?