Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Jermoła.djvu/144

Ta strona została uwierzytelniona.

Tak zszedł ten wieczór u kozaczychy, nie bezowocowo jednak: bo choć nic nie postanowił jeszcze Jermoła, powróciwszy do domu, jął niespokojnie rozważać co robić i nabrał otuchy.
Juściż kiedym się czytać nauczył — rzekł w sobie — a to taki najtrudniejsza rzecz na świecie, to i rzemiosła jakiego mógłbym nabyć. Stary jestem, prawda, ale czyto tylko młodzi wszystko mogą? Ot, zobaczymy.
Nazajutrz Radionka zostawił Horpynie, a sam poszedł pod jakimś pozorem do Małyczek. W głowie mu się coś snuło.




Wioskato była o miedzę niewielką, ze znacznym lasów i błot obszarem, w gruntach dosyć jałowych, sapach, torfowinie i piaskach; ale bogata, bo przemyślna i z samych niemal rzemieślników złożona. Włościanie tutejsi prawie co roku chléb kupować zmuszeni, bo tak jak w Opoczyńskiém, jeśli nie gorzéj, korzec posiawszy kopę zbierali, i ze zmłóconéj ledwie