Radzi tam byli każdemu nowemu przybyszowi we dworze, bo albo od rotmistrza odrywał na chwilę jego niewolników, dając im cokolwiek odetchnąć, lub rozweselał go potrzebą przybrania tego tonu, jaki miał zawsze w pogotowiu dla obcych schorowany starzec.
Gdy znać dano panu Drużynie że Jermoła widziéć się z nim żąda, zaraz jął wszystkich pędzać, żeby go przyprowadzili, przynieśli wódkę i przekąskę dla gościa, i z uprzejmości dla niego znalazł sposób wyłajać połowę swego dworu. Usłyszawszy kaszelek w progu, powitał go swoim najsłodszym humorem:
— Jak się masz stary? co tam słychać w Popielni.
— A cóż? nic, Jaśnie panie: pustka tylko i biéda.....
— No, a ty co tam porabiasz? Co tam nowego?
— O! i bardzo nowego — westchnął Jermoła — pan nic nie wié?
— A zkądże u kroć sto tysięcy kaduków miałbym wiedzieć — zawołał rotmistrz. — Wi-
Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Jermoła.djvu/152
Ta strona została uwierzytelniona.