Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Jermoła.djvu/153

Ta strona została uwierzytelniona.

dzisz, że jak Łazarz leżę w ciemnościach, a ci co mnie otaczają, nie powiedzą pewnie coby mnie rozweselić lub zająć mogło: wolą milczéć lub stękać i wzdychać. Cóżto się tam stało?
— To taka przygoda, żem ja myślał, że o niéj już i o sto mil wiedzą?
— No, ale cóż, cóż przecie mój bracie, gadajno?
— Pan Bóg mi dał dziecko.
— Co u diabła? czyś się oszalawszy ożenił?
— Ale nie, proszę Jaśnie pana.
— A, to coś gorszego jeszcze.....
— Jaśnie pan nie rozumié.
— Mówże jaśniéj mój Jermoło, co u licha?
— Trafiło mi się to jeszcze w kwietniu, że ktoś mi chłopaczka podrzucił.
— Jak? co? kiedy? — niespokojnie podchwycił rotmistrz...
— W kwietniu.
— Ano, powiédże mi jak się to stało?
Jermoła ze szczegółami opowiedział przygodę swoję, pociechy, kłopoty, historyą całą kozy i dziecięcia; daléj trudność zarobkowania,