— Pan Bóg! ba! ba! wiedzą i ludzie! Ja ci sam powiem wiele ty lat miéć możesz — przerwał rotmistrz obrachowując na palcach. — Mogłeś mieć sześć, siedm, gdy cię z pastuszka wzięto do dworu. Mnie tu jeszcze nie było; ale lat 40 jakem powrócił, już wówczas nieboszczyk mi mówił, żeś u niego był około lat siedmnastu: obliczywszy się szczelnie, sześćdziesiąt z czubem mój bracie.....
— Może to być, ale kiedy człek zdrów i silny.
— A! to wielkie szczęście — zawołał rotmistrz — nie tak jak ja kaleka od Boga nawiedzony i ludziom ciężarem będący, którego ziemia nawet nie chce, choć się jéj dawno należę.
— Co tam Jaśnie pan mówi!
— No! no, praw swoje: człek stęknąć musi, gdy go boli.
— Ot — rzekł Jermoła powoli — malca mojego wychowuję, pracować muszę na niego i na siebie, a w polu niebardzo zdążam: chciałbym sobie inny zarobek wymyślić, rzemiosła się jakiego wyuczyć.
Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Jermoła.djvu/155
Ta strona została uwierzytelniona.